flaga zlotu 2012

Program Zlotu 2012

W zlocie wzięło udział 156 osób, które przypłynęły na pokładach następujących 16 jachtów:

PRÓCHNO

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
Wodnik
Zjawa IV
Legia
Dunajec
Politechnika
Orkan
Komandor II
Wars
Andromeda
Bryza H
kpt. Aleksandra „Saszka” Emche
kpt. Maciej Sodkiewicz
kpt. Patrycja Łukasiewicz
kpt. Anna Rudzka
kpt. Michał Uziak
kpt. Włodzimierz Odarski
kpt. Maciej Pietkiewicz
kpt. Adam Wira
kpt. Jakub Sidorowicz
kpt. Michał Kobyliński

RDZA

11.
12.
13.
14.
15.
16.
Wołodyjowski
Freya
Mestwin
Joseph Conrad
Alf
Barlovento II
kpt. Sławek „Bosman” Zgódka
kpt. Agnieszka Telentejuk
kpt. Ewa Banaszek
kpt. Artur Strąk
kpt. Marcin Magiera
kpt. Wojciech Wójtowicz

Zjawa IV, Bryza H, Joseph Conrad, Politechnika, Legia, Komandor, Wars, Dunajec, Wołodyjowski, Freya, Mestwin, Orkan, Andromeda, Wodnik, Alf, Barlovento. Brzmi jak książkowa lista nazw znanych i zasłużonych polskich jachtów. Tymczasem w połowie października na wodach Zatoki Gdańskiej można było je wszystkie zobaczyć obok siebie. Te piękne i dzielne jednostki o długiej, nierzadko bardzo barwnej historii, spotkały się razem by wziąć udział w corocznej jesiennej imprezie “Próchno i Rdza – Zlot jachtów z duszą”, symbolicznie zamykającej sezon żeglarski.

Imprezę mającą na celu zebranie w jednym miejscu jak największej ilości jachtów o konstrukcjach klasycznych od 2009 roku organizuje Szkoła Żeglarstwa SEKSTANT. Pierwszy zlot, jeszcze pod nazwą Żelazo 2009, skupił na jednej imprezie sześć stalowych jachtów typu J-80. Od tego czasu liczba uczestników imprezy systematycznie rosła, a jej formułę rozszerzono o piękne drewniane kadłuby. W tym roku spotkało się aż 16 klasycznych jednostek, na których przypłynęło niemal 160 żeglarzy.

Spotkanie jachtów rozpoczęliśmy o godzinie 1700 w Helu. Już niemal po sezonie ten uroczy port był cichy, spokojny i wolny od lądowych turystów. Załogi otrzymały tegoroczne zlotowe koszulki w kolorze czarnym, w których rozpoczęliśmy wspólną zabawę w tawernie Kutter. Czekało na nas słynne, przepyszne piwo z wiśniami, które w ilościach iście hurtowych wypijaliśmy przy dźwiękach szantowego koncertu. Imprezie towarzyszyły prezentacje jachtów biorących udział w zlocie oraz opowieści o odbytych rejsach i przeżytych przygodach. Potem jeszcze długo w noc bawiliśmy się wspólnie wypełniając tawernę dźwiękami gitary i donośnym śpiewem.

Piątkowy poranek przywitał nas słoneczną, jeszcze letnią pogodą. Było też dość bezwietrznie i ciężkie kadłuby bardzo powoli kołysały się na wodach Zatoki. Nasz następny cel – gdańska marina – był nieodległy, więc mieliśmy sporo czasu, który wypełniliśmy graniem, śpiewaniem i odpoczywaniem. Słoneczna, spokojna pogoda sprzyjała leniuchowaniu na pokładzie i radiowym pogaduszkom między jachtami. Na kanale VHF 69 co chwila dało się słyszeć wywołujące się jednostki, wspólne śpiewy i dużo, dużo śmiechu.

Zjawa IV pod dowództwem kapitana Maćka Sodkiewicza, sprawcy całego zamieszania, dopłynęła do Gdańska jako jeden z pierwszych jachtów – nie ma to jak mieć potężny silnik! Ustawiliśmy się long side do burty stojącej w marinie Gedanii (niestety nie biorącej udziału w zlocie) i rozpoczęliśmy przygotowania do kolejnej imprezy. Do naszej burty stanęła majestatyczna Bryza H, a do niej kolejne jachty.

Ten wieczór spędziliśmy w najbardziej tradycyjnym żeglarskim miejscu na polskim wybrzeżu, czyli w Klubie Morza “Zejman” mieszczącym się we wnętrzu XVII-wiecznego spichlerza zbożowego “Steffen”. Niepowtarzalny klimat “Zejmana” tworzą zgromadzone tam setki zabytkowych eksponatów takich jak dawne lampy okrętowe, historyczne przyrządy nawigacyjne, marynistyczne obrazy, drewniane beczki, stare kotwice czy okrętowe dzwony. Na półkach rzędami stoją dziesiątki starych butelek i ozdobnych ceramicznych kufli. W tej niesamowitej, prawdziwie żeglarskiej atmosferze spożywając trunki wszelakie planowaliśmy kolejne rejsy, bawiliśmy się, śpiewaliśmy i słuchaliśmy szant. Gdy późną nocą Klub “Zejman” zamykał swe podwoje, my kontynuowaliśmy imprezę w przytulnej mesie Zjawy IV.

Kolejny poranek przywitał nas lekką mżawką i pochmurnym niebem. Nie zraziło to jednak żadnej z załóg i wszyscy rozpoczęliśmy przygotowania do uroczystej parady po Motławie. Z wyjątkiem Alfa, który miał problemy techniczne, kapitanowie ustawili wszystkie jachty w rzędzie, dziobami w kierunku Długiego Pobrzeża, z którego mieszkańcy miasta i liczni turyści przypatrywali się naszym poczynaniom. Głośno podziękowaliśmy Gdańszczanom za gościnę obróciliśmy dzioby w prawo i flotylla naszych jachtów przepłynęła Motławą wzdłuż nabrzeża. Niedługo potem, zgodnie z obietnicą Sławka “Bosmana” wyszło piękne słońce, które towarzyszyło nam do końca dnia.

Ostatnim przystankiem zlotu był niewielki rybacki port w Jastarni. Pomimo tego, iż sezon turystyczny w Jastarni dawno się skończył, a wszelkie lokale pozamykano, specjalnie dla nas otwarto knajpę o wdzięcznej i dobrze dopasowanej nazwie Tawerna na Końcu Świata. Zacumowaliśmy więc pomiędzy kolorowymi kutrami i szybko udaliśmy się na pyszną pizzę by uspokoić nasze lekko już burczące brzuchy. Gdy nabraliśmy już sił, delegacje załóg stanęły przed Tawerną do tradycyjnego już konkursu z przeciągania liny. Rywalizację wygrała silna reprezentacja załogi jachtu Alf.

W Tawernie zaś, oprócz smacznego jedzonka i hektolitrów piwa, mieliśmy do dyspozycji sporą salę taneczną, którą przy dźwiękach dobrej muzyki wykorzystaliśmy zgodnie z jej przeznaczeniem. Tańcom-hulańcom nie byłoby pewnie końca gdyby następnego dnia nie trzeba było wstać i płynąć z powrotem do macierzystych portów. Ostatni dzień zlotu był chłodny, bardzo wietrzny i prawdziwie jesienny. Pożegnaliśmy się ze sobą, oddaliśmy cumy i wypłynęliśmy z Jastarni. W drodze powrotnej mimo nie najlepszej pogody dzielne, masywne kadłuby pewnie cięły wodę. Czas do domu. Nieuchronnie nadszedł koniec sezonu.

Wszystkim uczestnikom tegorocznego zlotu jachtów klasycznych “Próchno i Rdza” należą się ogromne podziękowania za dobrą wspólną żeglarską zabawę. Do zobaczenia w przyszłym roku!